Pierwsze skojarzenia z piwem dla większości smakoszy tego trunku? Wiadomo – lato, słońce, upał i orzeźwienie płynące z dobrze schłodzonego napoju, najlepiej pitego z delikatnie przymrożonej szklanki czy kufla. Ale i w sezonie jesienno-zimowym jak najbardziej na miejscu wydaje się korzystanie z uroków piwa, np. pod postacią piwnego grzańca, szczególnie w sytuacji kiedy wiatr i śnieg hulają za oknem, albo kiedy, po zimowych szaleństwach na nartach, właśnie wróciliśmy z wyciągu i chcemy przywrócić swemu ciału normalną temperaturę.
Przyjrzyjmy się zatem kilku sposobom na szybkie grzane piwo (szybkie, ale bynajmniej nie z mikrofali).
Pierwsza i zarazem najważniejsza zasada brzmi: piwa pod żadnym pozorem nie wolno zagotować. Chcemy wszak otrzymać grzańca a nie zupę piwną. Gotujemy zatem zawsze na „małym ogniu”.
W kwestii dalszych szczegółów szkół jest kilka. Niektórzy wlewają piwo do garnka (rondelka) tak, by się maksymalnie spieniło, inni (ci najbardziej cierpliwi) wręcz przeciwnie, wlewają tak by piwa nie spienić. Jeszcze inni w ogóle nie przelewają piwa do żadnego naczynia, tylko wstawiają butelkę z tym szlachetnym trunkiem do garnka z gorącą wodą i potem już zagrzane przelewają do kufla, a następnie mieszając wzbogacają je o przygotowane wcześniej dodatki.
Przykładowy przepis na klasycznego grzańca piwnego wygląda następująco:
Składniki:
– 1 litr (dwie butelki) piwa: jasnego (np. Pilsvar Góralskie) lub ciemnego (np. Pilsvar Porter Galicyjski)
– 2-3 łyżki miodu (tu już jak kto lubi, albo chcemy więcej słodyczy, albo mniej)
– pomarańcza
– 1 łyżeczka cynamonu
– 5-10 goździków
– 1 cm świeżego imbiru (ewentualnie może być imbir w proszku)
– dodatkowy składnik, opcjonalnie – odrobinka wiśniówki lub rumu, jeśli naprawdę przemarzliśmy i mamy ochotę na grzańca „z prądem”
Pomarańczę obraną ze skórki kroimy na małe kawałki (odrobinę skórki można wcześniej zetrzeć i także dodać do piwa). Imbir obieramy. Wlewamy piwo do rondelka, dodajemy wszystkie składniki (miód, kawałki pomarańczy, imbir, cynamon, goździki, rum/wiśniówkę). Podgrzewamy ten „wywar” do mniej więcej 70-80 stopni (może być i 90, natomiast zdecydowanie pamiętajmy żeby piwa nie zagotować). Przelewamy do docelowego naczynia, najlepiej do kufla z uchem, żeby nie ryzykować ewentualnych poparzeń (oraz ewentualnego pęknięcia szklanki). Jeśli komuś przeszkadzają pływające w grzańcu goździki, wystarczy przelać zagrzane piwo przez sitko. Voila!
Oczywiście korzystając z tego schematu i własnej kreatywności jesteśmy w stanie stworzyć dziesiątki różnych odmian grzańca, naprawdę jest więc w przypadku tego napitku duże pole do twórczości. Pomarańcza, miód, cynamon, mandarynka, kardamon, cytryna, grejpfrut, (ba, można spróbować grzańca z gruszką, albo z granatem), goździki, imbir, korzenne przyprawy lub np. gotowa mieszanka ziołowa (można takie kupić w sklepie), laska wanilii, co komu przyjdzie do głowy i co wytrzymają nasze kubki smakowe. Piwni puryści krzywią się na tego typu „wynalazki”, jednak zima to naprawdę dobry moment, żeby w ten sposób z piwem poeksperymentować. Najlepiej popróbować różnych wariantów i po kilku próbach dobrać swoje ulubione składniki i ich najlepsze (dla nas) proporcje.
Poniżej kilka pomysłów na takie właśnie grzańcowe szaleństw, inspirowanych zimową wizytą w Krynicy-Zdrój (nie da się ukryć, że grzaniec najlepiej smakuje w górach). Piwny kogel-mogel, czyli grzaniec z jajkiem , grzaniec po Łemkowsku (pozdrawiam Karczmę Łemkowską) oraz grzaniec „chlebowy” z rodzynkami.
Grzane piwo z jajkiem:
Składniki:
– 0,5 l piwa (zawartość jednej butelki)
– 2-3 żółtka z jajek
– 2 łyżki cukru
– ½ łyżeczki cynamonu
– 5 goździków
– ewentualnie odrobina gałki muszkatołowej lub imbiru
W kubeczku robimy kogel-mogel, czyli ucieramy jajko z cukrem, w miarę możliwości tak by nie zostały żadne grudki cukru. W rondelku powoli podgrzewamy piwo. Żółtą masę dolewamy powoli do piwa, mieszamy, podgrzewamy razem z piwem, do temperatury 70-80 stopni. Pod koniec podgrzewania dodajemy przyprawy. W wersji „z prądem”, dla mocniej zmarzniętych, można dolać do rondelka 25 mln whisky.
Grzaniec po Łemkowsku
Przygotowujemy klasycznego grzńca (patrz przepis nr 1), a gdy piwo ze składnikami jest już podgrzane i przelejemy je do kufla (szklanki) wykonujemy dodatkowy, kluczowy w tym przypadku krok – delikatnie zatapiamy w kuflu (szklance) mały kieliszek (30-50 ml) napełniony wiśniówką, tak by nie wymieszała się ona z grzańcem od razu. Ta wersja występuje również w odmianie z rumem zamiast wiśniówki.
Grzaniec z rodzynkami
Składniki:
– 0,5 l jasnego piwa (zawartość jednej butelki)
– 2-3 kromki żytniego chleba
– 2 cytryny
– garść rodzynek
Chleb należy podgrzać w piekarniku na blaszce, aż do ususzenia, zetrzeć na tarce, wsypać do docelowego naczynia (może być waza lub dzbanek, jak do ponczu). Dodać rodzynki. Z jednej cytryny wycisnąć sok, drugą pokroić w plasterki. Piwo wlać do rondla (garnka), dodać sok z cytryny, podgrzać, oczywiście powolutku i bez zagotowywania. Podgrzane przelać do dzbanka (wazy), wrzucić pokrojoną w plasterki drugą cytrynę, wymieszać. Gotowe!
Pilsvar Porter Galicyjski.
Kilka słów o browarze
Browar Pilsweiser (www.Pilsweiser.com) jest kontynuatorem tradycji założonego w 1804 r. w Siołkowej browaru, który dynamicznie zaczął się rozwijać po przejęciu go w 1887 r. przez czeskiego piwowara Franciszka Paschka.
W 2005 r. Browar Grybów w Siołkowej został kupiony przez Ivana i Andreja Chovanców, którzy, podobnie jak ponad 100 lat temu Paschek, zajęli się jego rozwojem po latach problemów finansowych – w 2007 r. doprowadzili do ustabilizowania jego sytuacji i rozpoczęli produkcję piwa PILSWEIZER (od niedawna piwo funkcjonuje pod marką Pilsvar).
ja lubię na perełce chmielowej zrobić grzańca – jest słodziudki i rozgrzewający
Nie ma to jak ciepłe piwko na chłodne wieczory. Trochę imbiru, miodku i chlup, chlup, chlup….